W życiu każdego z nas nadchodzi w końcu ten ważny, jeśli nie najważniejszy dzień w życiu. Wesele jest bowiem zaliczane do przełomowych dni i każdy z nas pamięta je na zawsze. Niezależnie od tego, czy bierzemy ślub kościelny, czy cywilny, to przyznać trzeba że towarzyszą temu ogromne emocje. Mamy w końcu głęboko w głowie świadomość tego, że oddajemy się właśnie do końca życia jednej osobie i ślubujemy jej wierność oraz oddanie i opiekę do ostatnich dni. W zależności od tego ilu dobrych znajomych mamy, tyle osób będzie na naszym weselu i będziemy musieli sporo się najeździć, by pojawić się u każdego z owym zaproszeniem. Czasami jednak wesela wyglądają bardzo skromnie, gdyż państwo młodzi nie chcą zapraszać wszystkich, których poznali w życiu, a tylko najbliższą rodzinę.
Tak było wiele lat temu w moim przypadku, gdyż nie zależało nam na wielu prezentach i na tym, by ktoś nas obdarowywał. Chcieliśmy mieć po prostu grono najbliższych i pewność, że ta impreza uda się w pełni i nikt jej nie zepsuje. Czasami jest bowiem tak i widzieliśmy to już kilka razy na własne oczy, że ktoś za bardzo się upije i jest w stanie zepsuć gościom ich największe święto. Żeby więc zminimalizować takie zachowania, sporo osób nie zaprasza po prostu tego typu ludzi, którzy nie potrafią się zakochać, gdy upiją się za bardzo. Na szczęście na naszym ślubie były same cywilizowane osoby i nie musieliśmy się za nikogo wstydzić. Zabrakło jedynie cioci i wujka, którzy na trzy dni przed weselem się mocno pochorowali.
Odwiedzili nas oni jednak na kilka dni po ceremonii, a my podarowaliśmy im placki, które były zapakowane specjalnie dla gości, którzy w weselu nie uczestniczyli. Kolejną fajną kwestią z naszego wyjątkowego dnia, był samochód do ślubu, który zepsuł się po środku drogi. Była to o tyle niesamowita sytuacja, że zamówiliśmy drogiego mercedesa, który miał być niezawodny i chcieliśmy się świetnie zaprezentować gościom. Pech chciał, że pan z agencji, który miał zostać naszym kierowcą, zadzwonił na 4 godziny przed ślubem i powiedział, że jest duży problem. No cóż pomyśleliśmy, a po chwili zaczęliśmy się zastanawiać, czy do tego ślubu pojedziemy. Na całe szczęście nasz prywatny samochód nie był bardzo brzydki, więc stwierdziliśmy, że pojedziemy nim.
Gościom wytłumaczyliśmy całą sytuację zaraz po wejściu na salę zabaw i wynikła z tego naprawdę kupa śmiechu. Oczywiście taka błaha sprawa jak zepsuty samochód, który miał nam wieźć do ślubu, to nie jest kwestia życia i śmierci. Nic takiego się nie stało i to tylko potwierdziło regułę, że rzeczy martwe są nie do przewidzenia. Kilka miesięcy po weselu pojechaliśmy na specjalną sesję owym mercedesem, gdyż firma która miała go nam wynająć, zachowała się pięknie wobec nas i wysłała nas na darmową wycieczkę. Czuli się odpowiedzialni, że przez ich samochód zostało wprowadzone trochę stresu w nasz wyjątkowy dzień i postanowili kilka dni po weselu przysłać nam bon. Przeprosiny przyjęliśmy, gdyż nie ma co palić mostów i obrażać się bez większego powodu.